Wyprawę samochodową do Rosji i Mongolii planowałem od dawna, natomiast same przygotowania trwały ponad pół roku. Z powodu kłopotów z uzyskaniem wiz dwukrotnego wjazdu do Rosji, zmieniliśmy nieco pierwotny plan. W pierwszej części wyprawy odwiedziliśmy Ałtaj, Tuwę, Chakasję, Bajkał i Buriację. Przebywając na Ałtaju i w Tuwie urozmaiciliśmy wyjazd o element alpinistyczny, próbując zdobyć parę szczytów. W drugiej części wyprawy zwiedzaliśmy Mongolię. Cały wyjazd trwał 2,5 miesiąca i brali w nim udział oprócz mnie i Kariny jeszcze Kinga i Maciek. Zdjęcia są mojego autorstwa oraz Kingi (K.S.).
-
W podróż wyruszyliśmy samochodem Nissan Patrol W160 z silnikiem 3,3 TD. Samochód był już całkowicie pełnoletni i wiek 23 lata pozwalał wierzyć jego doświadczeniu życiowemu :). Dowiózł nas tam i z powrotem chociaż nie obyło się bez awarii związanych z jego wiekiem i stanem „blacharki”. Ale przez cały wyjazd bez większych kaprysów nawijał kilometry na koła pochłaniając nie zawsze dobre paliwo w całkiem znośnych ilościach. Średnie spalanie w trakcie całego wyjazdu wyniosło 11 l/100km. (fot K.S.)
-
Naszym planem było dotarcie w Ałtaj pierwszego sierpnia z uwagi na mające tam wystąpić całkowite zaćmienie słońca. Do przebycia mieliśmy 5,5 tyś kilometrów i 10 dni na to. Zwykle nocowaliśmy gdzieś niedaleko od trasy i nie mieliśmy większych kłopotów ze znalezieniem odpowiedniego miejsca na biwak.
-
Po 6 dniach od wyruszenia z Polski jadąc trasą federalną M5 „Ural” dotarliśmy w góry Ural. Nocujemy nad rzeką Mała Satka.
-
Za miejscowością Zlatoust mijamy obelisk znaczący granicę pomiędzy Azją a Europą. A ściślej rzecz ujmując jeden z wariantów granicy przebiegającej głównym grzbietem (wododziałem) gór Ural. Teoretycznie bardziej poprawna jest granica przebiegająca wschodnim podnóżem Uralu. W tym miejscu przekraczamy grzbiet Ural-Tau należący do Uralu Południowego. (fot K.S.)
-
Po minięciu Uralu wyjeżdżamy na rozległe przestrzenie Niziny Zachodniosyberyjskiej. Za Czelabińskiem zaczyna się droga federalna M51 „Bajkał”.
-
Charakterystyczne błotniste krajobrazy południowej części Niziny Zachodniosyberyjskiej. Przeważają lasostepy z brzozowymi zagajnikami. Brzozy często są niszczone przez pożary.
-
Przedmieścia rosyjskich miast wyglądają jak skrzyżowanie ogródków działkowych z zabudową jednorodzinną. Ogródek z warzywami ma tu praktycznie każdy.
-
Drogę pomiędzy Kurganem a Omskiem pokonujemy objazdem przez Iszym. Typowym widokiem na Stepie Iszymskim są okrągłe jeziora wytopiskowe. Płytkie i nierzadko słone jeziora pokrywają praktycznie całą powierzchnię Niziny Iszymskiej.
-
Codziennie musimy wstawać wcześniej ponieważ pokonując drogę na wschód „tracimy dzień”. W okolicach Nowosybirska różnica czasu z Polską wynosi już około 4 godzin.
-
Zatrzymujemy się w małych miasteczkach po drodze żeby zrobić zakupy i nabrać wody. Często spotykamy ogólnie dostępne studnie a jeśli takich nie ma prosimy o wodę w sklepie.
-
Stacje benzynowe na których tankujemy są różnego standardu. Od nowoczesnych „europejskich” po obskurne pompy z wskazówkowymi licznikami. Różna jest też cena i jakość paliwa. Wspólna jest metoda opłaty polegająca na płaceniu „z góry” za określoną ilość paliwa.
-
Po dziesięciu dniach podróży docieramy w Ałtaj. Północna część Ałtaju porastają lasy mieszane przechodzące na północnym-zachodzie w lasostepy i stepy Równiny Kułundyńskiej. (fot K.S.)
-
Całkowite zaćmienie słońca było widoczne w pasie od Kanady przez Grenlandię, północną Rosję po Mongolię i Chiny. Całe zaćmienie trwało około 2 godzin. Na jednym z ujęć widać efekt „pierścienia z diamentem” widoczny na chwilę przed całkowitym zaćmieniem. W trakcie fazy pełnego zaćmienia na około dwie minuty zapadła ciemność, widać było gwiazdy i świetlistą obwódkę wokół księżyca. Jest to niesamowite zjawisko, w okolicy słychać odgłosy zaniepokojonych zwierząt gospodarskich.
-
Dalej na południe jedziemy „Czujskim Traktem” czyli drogą federalną M 52. To jedna z najładniejszych krajobrazowo dróg Rosji. Prowadzi ponad 500 kilometrów przez góry Ałtaju do granicy z Mongolią w Taszancie. Droga ta w dzisiejszym kształcie powstawała w latach 30 z dużą „pomocą” więźniów GUAGu. (fot K.S.)
-
Republikę Ałtaju o powierzchni około 1/3 Polski zamieszkuje ponad 200 tyś ludzi. Tylko 30 % z nich to rdzenni Ałtajczycy. Jednak w rejonach górskich przeważa ludność nie rosyjska. Gęstość zaludnienia w większości rejonów wynosi 1-2 os/km². Ałtajczycy to naród pochodzenia tureckiego. Ałtaj jest kolebką ludów tureckich obecnie rozprzestrzenionych od wschodniej Azji (Jakuci) po Polskę (Tatarzy Polscy).
-
Ten spotkany przez nas na przełęczy Czike Taman rzeźbiarz ludowy opowiadał nam o swojej matce szamance. Tradycyjną religią Ałtajczyków jest szamanizm który ulegał wpływom mongolskiego buddyzmu. Powstała mieszanka zrodziła na początku XX w religię zwaną „burchanizmem”.
-
Charakterystyczne „szaman drzewa” spotyka się na przełęczach i przy źródłach. Białe wstążki „dżalama” wiesza się na drzewie jako podziękowanie dla ducha opiekującego się tym miejscem za udane przejście przełęczy lub jak w tym przypadku za czystą wodę w źródle. (fot K.S.)
-
Obok wioski Inia oglądamy kamienne stele pochodzące z VIII-VII w. p.n.e. Określane są one również jako „kamienie jeleni” są związane z okresem panowania na tym obszarze Scytów.
-
Im dalej na południowy-wschód tym krajobraz staje się coraz bardziej suchy i stepowy. (fot K.S.)
-
Za wioską Inia przy drodze ponad doliną rzeki Czuji znajduje się uroczysko Kalbak Tasz (Калбак-Таш). Jest to galeria zawierająca około 5 tysięcy rysunków naskalnych. Oprowadzająca nas ałtajka pozwala dojść do niektórych miejsc tylko mężczyznom z powodu „tabu’. Miejsce to było nie tylko galerią ale również miejscem kultu i ołtarzem ofiarnym. (fot K.S.)
-
Petroglify przedstawiają przede wszystkim zwierzęta i sceny polowań. Pochodzą z różnych okresów – najstarsze szacowane są na 6-4 tysiąclecie przed Chrystusem (neolit). Najwięcej rysunków pochodzi z okresu brązu (3-1 tyś. do n.e) oraz scytyjskiego (1 tyś. – do n.e) i tureckiego (IV-X w. n.e.). (fot K.S.)
-
Najstarsze neolityczne rysunki przedstawiają zwierzęta, głównie jelenie. Późniejsze rysunki przedstawiają figury ludzi, szamanów i sceny polowań. Najmłodsze są tureckie napisy runiczne.
-
Ten zagadkowy rysunek przedstawia tajemniczą „bestię”(кер-тютпа) ponad głowami równie tajemniczych „szamanów” w dziwnych nakryciach głowy. Miejscowi utrzymują że bestia niekiedy ożywa i niepokoi ludzi w okolicy. Rysunek ten pochodzi prawdopodobnie z okresu brązu (2 tyś. lat p.n.e). (fot K.S.)
-
Dolina rzeki Czuji bogata jest w stanowiska archeologiczne. Ałtaj jest kolebką wielu koczowniczych ludów takich jak Scytowie czy Turcy którzy w późniejszym okresie dochodzili aż do europy. (fot K.S.)
-
Kolejnym Miejscem przez nas odwiedzonym jest „kamienny wojownik” Adyr-Kan. Stela pochodzi z okresu scytyjskiego ok. VII w. p.n.e. Oprócz twarzy wyryte w kamieniu są również miecz i łuk. (fot K.S.)
-
Na ścianie skalnej za wojownikiem znajduje się również galeria rysunków naskalnych. W okolicy zobaczyć można również kilka scytyjskich kurhanów. (fot K.S.)
-
Wjeżdżamy na Kurajski Step (Курайская степь) – rozległą kotlinę położoną na wysokości około 1500 m. Przed nami panorama Grzbietu Północnoczujskiego.(patrz→wyjazd 2002)
-
Po lewej Aktru (4044), po prawej szczyt Kurkurek (3989). (fot K.S.)
-
Wylot doliny Aktru (Актру). Po lewej Kupoł Triech Ozier (3556) po prawej Karatasz (3534) a obok niego Śnieżnyj (3800), pomiędzy nimi widać lodowiec Mały Aktru. (fot K.S.)
-
Dojeżdżamy do Czujskiego Stepu (Чуйская степь) kolejnej śródgórskiej kotliny położonej na wysokości 1700-2000 m. Roślinność stepowa przechodzi tu w półpustynną. Jest to podobno najsuchsze miejsce w Rosji (opady do 150 mm/rok). O surowości klimatu świadczą również roczne wahania temperatury dochodzące do ponad 90°C. W kotlinie występuje wieczna zmarzlina
-
Cmentarz obok miejscowości Ortolyk. Z tyłu widać meandrującą rzekę Czuję która przepływa przez Czujski Step. (fot K.S.)
-
Naszym celem jest Dolina Taldury wrzynająca się w pasmo Południowoczujskie (Южно-Чуйских хребет). Wieczorem dojeżdżamy nad rozlewiska rzeki u wylotu doliny za miejscowością Bieltir.
-
Parę kilometrów za Bieltirem zobaczyć można wielkie osuwisko Arka-Uzjuk. Jest to efekt trzęsienia ziemi z 2003 roku które zniszczyło pobliski Bieltir. Trzęsienie miało siłę 7,3 w skali Richtera. Według Ałtajczykow jego przyczyną było wywiezienie z Ałtaju słynnej scytyjskiej „Księżniczki z Ukok” odkrytej przez archeologów na płaskowyżu Ukok. Protesty tubylców wierzących w klątwę zachowanej w wiecznej zmarzlinie mumii spowodowały że położone na południe od gór Południowoczujskich Plato Ukok wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO i zaprzestano tam prac wykopaliskowych.
-
Jedziemy drogą prowadzącą doliną Taldury. Nie wiadomo było dokąd dojedziemy, jest to miejsce rzadko odwiedzane przez turystów a tym bardziej zmotoryzowanych. (fot K.S.)
-
Dolina Taldury ma ponad 30 km.
-
Rzeka Taldura jest zasilana przez topniejące lodowce co powoduje znaczne dobowe zmiany przepływu związane z natężeniem promieniowania słonecznego i temperaturą.
-
Przejeżdżamy dosyć trudny bród na rzece Dżelo i dojeżdżamy do zacisznej łąki za olbrzymią skałą. (fot K.S.)
-
Ze względu na duży stan wody w zasilanym przez lodowiec potoku Mohro-Ojuk decydujemy się na biwak. Mamy zamiar pokonać ten bród nazajutrz rano kiedy poziom wody jest niższy. W końcu mamy czas na pierwszy odpoczynek i pranie od wyjazdu z Polski. (fot K.S.)
-
Ałtaj podlega ruchom fałdowym już od ordowiku. Jednak na współczesną rzeźbę największy wpływ miała orogeneza alpejska. Na powierzchni spotkać można utwory prekambryjskie i paleozoiczne. Skałom osadowym towarzyszą intruzje magmowe. Na zdjęciu sfałdowane dewońskie skały osadowe tworzące malowniczy przełom. (fot K.S.)
-
Kolejnego dnia wyjeżdżamy wcześnie by wykorzystać niski stan wody utrzymujący się do południa. Przekraczamy jeden z dwóch mostów na Taldurze. Dwa razy pokonywaliśmy też rzekę brodami. (fot K.S.)
-
Mijamy jedną z paru w dolinie „zimowli” o nazwie Kokiaryk. Zimowle są wykorzystywane zimą gdy w górach jest mniej śniegu i wyższa temperatura niż w dolinach i kotlinach w których utrzymuje się bezwietrzna pogoda z bardzo niską temperaturą. Przegania się wtedy bydło z dolin w góry tak by mogło dostać się do trawy pod wywianą pokrywą śnieżną. (fot K.S.)
-
Wjeżdżamy na podmokłą łąkę porosłą wełnianką (Eriophorum) i…
-
…zakopujemy się. W ruch poszedł hi-lift i łopata. Rytuał odczepiania i przyczepiania szpeju do bagażnika musimy powtórzyć dwa razy zanim wyjedziemy z łąki. (fot K.S.)
-
Przed nami lodowiec Bolshoy Taldurinski (Большой Талдуринский) największy powierzchniowo lodowiec rosyjskiego Ałtaju – ponad 28 km². Długość lodowca dochodzi do 8 kilometrów a grubość sięga 175 m. Z prawej góra Iiktu (Иикту) (3962 m) najwyższy szczyt tej części gór Południowoczujskich, z lewej lodowy masyw szczytu Olga (Ольга) (3734 m).
-
Na końcu doliny został nam do pokonania ostatni bród. Droga nie jest wyraźna więc przejeżdżamy rzekę w miejscu które wydaje się najpłytsze bez „rozpoznania”. Rzeka okazała się dosyć głęboka (ponad 1m). Woda zalewała nam maskę ale na szczęście jesteśmy wyposażeni w snorkel a brzeg po drugiej stronie jest łagodny i pozwala nam wyjechać bez problemu. (fot K.S.)
-
Dojechaliśmy do ostatniego „zimowla” w dolinie. W domku mieszkało dwóch chłopaków i dziewczyna którzy zajmowali się zbiorem siana na zimę. Zostawiamy samochód przy chacie.
-
Rozbiliśmy namioty w zacisznym modrzewiowym lasku obok potoku. (fot K.S.)
-
Kolejnego dnia pakujemy plecaki na paru dniowe wyjście w góry. Chłopaki przymierzają nasze nielekkie plecaki i oglądają sprzęt.
-
Chłopaki przewożą końmi przez rzekę nas i plecaki . Niestety drugi koń przestraszył się kolorowej karimaty i poniósł jeźdźca. Wszystko skończyło się zadrapaniami i potłuczeniami u ałtajczyka udającego przed nami że nic się nie stało.
-
Idziemy w stronę bocznej wiszącej doliny pod szczyt Metalurg. Na zdjęciu po prawej widać przełęcz Leningradski (3000 m 1B) najprostsze przejście do równoległej doliny Akkol.
-
Na dole widać „zimowle” przy którym zostawiliśmy samochód. Nad nim „spływająca” morena lodowca Niekrasowa.
-
Moreny lodowca Talduryńskiego świadczą o tym że lodowiec topnieje. Od 50 lat jego długość skróciła się o 200 m.
-
Szczyt Olga (3734 m). Widać 3 główne jęzory lodowcowe tworzące wspólnie lodowiec Talduryński.
-
Odpoczywamy na bujnie porośniętych łąkach.
-
Gentiana algida bardzo podobna do naszej goryczki przezroczystej (Gentiana frigida). (fot K.S.)
-
Rdest z gatunku Bistorta elliptica spokrewniony z naszym rdestem wężownikiem (Bistorta major).
-
Dziewięciornik błotny (Parnassia palustris) i niebielistka trwała (Swertia perennis).
-
Słoneczny poranek na biwaku pod szczytem Metalurg.
-
Szczyt Olga o wschodzie słońca.
-
Wychodzimy na rekonesans na lodowiec pod szczytem Metalurg (3933m) jednym z najwyższych szczytów pasma Południowoczujskiego. Zdobycie szczytu nie leży w możliwościach naszej dosyć słabej grupy tym bardziej że warunki śnieżne w tym roku okazują się dosyć trudne, ciepła pogoda spowodowała wytopienie spod śniegu twardego lodu.
-
Moreny lodowca Metalurg. (fot K.S.)
-
Fantazyjne kształty porostów na skałach metamorficznych. (fot K.S.)
-
Wśród skał rośnie różeniec górski (Rhodiola rosea). Nazywany jest też „złotym korzeniem” i szczególnie na Ałtaju jest to roślina bardzo ceniona za swoje właściwości lecznicze porównywane z żeń-szeniem. Z korzeni tej rośliny przygotowuje się nalewkę.
-
Wychodzimy na górujący na północny zachód od naszego biwaku grań Taldu. Podchodzimy kruchym żebrem w kierunku przełączki w grani.
-
Pod nami spękany lodowiec Metalurg. (fot K.S.)
-
Na szczycie. Wyszliśmy na środkowy ze szczytów Taldu o wysokości 3733 m.
-
Za szczytem Metalurg (3933m) widoczny w oddali masyw Biełuchy (Белуха) (4506m) najwyższego szczytu Ałtaju. Po prawej widać chmurę dymu unoszącą się z doliny Karagem w której paliła się tajga. pożary tajgi nie są rzadkim zjawiskiem na Ałtaju.
-
Lodowiec Talduryński, z prawej góra Iiktu (Иикту) (3962 m), po środku masyw Olgi(Ольга) (3734 m).
-
Widok na południowy-wschód, wzdłuż głównego grzbietu gór Południowoczujskich.
-
Po prawej szczyt Brat (3868 m). Z tyłu widać góry Tawan Bogd z najwyższym szczytem Chujten (Хүйтэн) (4374 m). Szczyt ten nazywany dawniej Nairamdal (Szczyt przyjaźni) jest najwyższym szczytem Mongolii, a same góry Tawan Bogd położone są na styku trzech granic Rosji, Mongolii i Chin.(patrz→wyjazd 2005)
-
Na północ od szczytu na którym stoimy widać rozległy cyrk lodowca Mohro-Ojuk. Z tyłu po lewej widać góry Północnoczujskie.
-
Po prawej widać szczyt Aktru (4044 m) z lewej Karagem-Baszi (3962 m).(patrz→wyjazd 2002)
-
Droga powrotna ze szczytu prowadzi bardzo kruchym trawersem.
-
Schodząc do doliny spotykamy szybującego orłosępa (Gypaetus barbatus). (fot K.S.)
-
Po dojściu nad rzekę zostajemy szybko zauważeni przez ałtajców którzy nie chcąc ryzykować po przygodzie z przestraszonym koniem przyjechali po nas UAZem. Przed przejazdem przez bród zdjęli pasek klinowy by woda nie zniszczyła wentylatora i przejechali w znanym sobie w stosunkowo płytkim miejscu. (fot K.S.)
-
Kolejnego dnia wybraliśmy się na „przechadzkę” pod lodowiec Talduryński. Siedzimy na wielkim migmatytowym (rodzaj skały metamorficznej) głazie.
-
Zbieramy owoce wiciokrzewu sinego (Lonicera caerulea) czyli „żymłosti”, u nas znanej jako jagoda kamczacka. Przypominające wydłużone borówki owoce są bogate w witaminę C i mogą zastępować cytrynę w tajdze.
-
Dolina Taldury.
-
Z doliny wyjeżdżamy wcześnie rano żeby zdążyć przed przyborem wody. Nie obyło się bez przygód. Przy przekraczaniu jednego z wielu brodów samochód „usiadł” ramą na żwirowej łasze w wodzie pośrodku rzeki ale na szczęście po „rozbujaniu” zjechał z niej o własnych siłach. Przy brodzie na potoku Dżelo spotykamy wielbłądy dwugarbne (baktriany) hodowane na Czujskim Stepie. (fot K.S.)
-
Przejeżdżamy do Kosz-Agacz, największej miejscowości na Czujskim Stepie gdzie możemy zrobić zakupy. Za Kosz-Agaczem oglądamy kazachski cmentarz. Stepowe okolice Kosz- Agacza zamieszkują etniczni Kazachowie podobnie jak graniczący z tym rejonem ajmak bajanolgijski w Mongolii. Kazachowie są muzułmanami stąd symbol półksiężyca nad grobami.
-
Jedziemy w stronę północno-wschodniego krańca Czujskiego Stepu. Kierujemy się ku granicy z Tuwą. (fot K.S.)
-
Wjeżdżamy w dolinę Buguzun. Mijamy masyw Tapduajr (3505 m) w grzbiecie Czichaczewa. Droga którą jedziemy z Ałtaju do Tuwy jest bardzo popularna wśród rosyjskich podróżników, jest też używana przez mieszkańców górskich rejonów Tuwy którzy jeżdżą na zakupy do Kosz-Agacza. (fot K.S.)
-
Nocujemy w górnej części doliny pod przełęczą Buguzun. (fot K.S.)
-
Przełęcz Buguzun (Бугузун) (2608 m) jest granicą pomiędzy Ałtajem a Tuwą. Na przełęczy znajduje się „owo” które podobnie jak „szaman drzewa” na Ałtaju są miejscami składania ofiar i podziękowań za bezpieczną drogę.
-
Za przełęczą zaczyna się wysokogórski płaskowyż pokryty licznymi jeziorami. Wysokość płaskowyżu waha się w granicach 2100-2500 m n.p.m. Na obszarze tym występuje wieczna zmarzlina a liczba dni bez przymrozków nie jest większa niż 50 w roku.
-
Ze względu na surowe warunki klimatyczne na płaskowyżu hoduje się głównie jaki (Bos grunniens) nazywane tutaj „sarłyk”. Są przystosowane do dużej wysokości i niskiej temperatury. (fot K.S.)
-
Krajobraz można tutaj porównać tylko z Ałtajem Mongolskim. Pod nami jezioro Ak-hol.
-
Kolejne stado młodych sarłyków. Mleko jaka zawiera dwa razy tyle tłuszczu co mleko krowy (do 11%) ale wydajność wynosi tylko około 300 litrów na rok.
-
nie wzbudzał naszego zaufania więc pasażerowie przeszli go pieszo.
-
Wysokogórski step Beldyr-Szol. (fot K.S.)
-
Dojeżdżamy nad jezioro Khindiktig-Khol (Хиндиктиг-Холь) co z tureckiego tłumaczyć można jako „jezioro z pępkiem” lub „jezioro pępek ziemi”. (fot K.S.)
-
Jezioro Khindiktig-Khol położone jest na wysokości 2306 m n.p.m w śródgórskiej kotline otoczonej od północy łańcuchem Szapszalskim. (fot K.S.)
-
Z jeziora wypływa rzeka Mogen-Buren płynąca w stronę mongolskiej Kotliny Wielkich Jezior. Powierzchnia jeziora wynosi 66 km², głębokość do 50 m. Na jeziorze znajdują się 2 wyspy będące niegdyś nunatakami na przykrywającym ten teren lodowcu.
-
Woda w jeziorze jest bardzo czysta a jej temperatura nie przewyższa 13° C. Jezioro jest bogate w ryby, głównie lipienie. Droga wzdłuż brzegów jeziora biegnie żwirową plażą którą pokonywaliśmy z rozpędu zgodnie z radami spotkanych Tuwińców. Dalsza droga do niewysokiej przełęczy miała formę „trialu” wśród sporych głazów wystających z błotnistej tundry.
-
Na wschód od jeziora góruje masyw góry Mongun-Tajga (Монгун-Тайга) (3976 m). Nazwa góry oznacza „srebrną górę”. Jest to najwyższy szczyt Tuwy. Masyw wraz z otaczającym go płaskowyżem należy do jednej z części „zapowiednika”(rezerwatu przyrody) Ubsunurska Kotlowina (Kotlina Uwska) który został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO oraz uznany jako rezerwat biosfery.
-
Zjeżdżamy do doliny rzeki Kargy. Przed nami połączenie grzbietu Szapszalskiego (z lewej) z grzbietem Cagan-Szybetu. Najwyższy szczyt z lewej to Kam-Tajga (3459 m). (fot K.S.)
-
Rozbijamy się w dolinie nad rzeką Kargy. Przez większość drogi przez płaskowyż obserwujmy na niebie virgę czyli opad nie dochodzący do powierzchni ziemi. Virga tworzy się nad suchymi stepami i pustyniami. (fot K.S.)
-
Po całym dniu przejazdu po stepie bagaż okazał się cały pokryty pyłem zasysanym przez nieszczelne drzwi bagażnika. Stałym elementem wyposażenia została miotełka do odkurzania. (fot K.S.)
-
Malownicza dolina Kargy.
-
Po dniu spędzonym nad rzeką z powodu złej pogody przeparkowujemy samochód pod jedną z okolicznych jurt i wyruszamy w kierunku Mongun-Tajgi.
-
Podchodzimy wzdłuż potoku Balyktyk. Z tyłu szczyty grzbietu Szapszalskiego.
-
Za widoczną dolina Kargy po prawej zaczyna się grzbiet Cagan-Szybetu.
-
Wyżej wchodzimy w obszar górskiej tundry z dużą ilością płytkich jeziorek. Ich występowanie wiąże się prawdopodobnie z wieczną zmarzliną utrzymującą się pod powierzchnią która zatrzymuje wodę w górnych partiach gleby.
-
Boczne szczyty masywu dochodzą do 3,5 tyś metrów wysokości. Masyw zbudowany jest przeważnie z kruchych łupków metamorficznych.
-
Czerwone barwy zachodu słońca.
-
Bezkresne górski krajobraz pogranicza ałtajo-tuwińskiego. (fot K.S.)
-
Wysokogórska tundra na zboczach masywu Mongun-Tajgi to miejsca gdzie bytują tak rzadkie zwierzęta jak argali ałtajski (Ovis ammon ammon) czy pantera śnieżna – irbis (Panthera uncia). (fot K.S.)
-
Na wschód od nas widać dolinę Mugur.
-
Podchodząc w stronę szczytu wychodzimy na małą przełączkę z której musimy przetrawesować stromymi piargami w kierunku lodowca.
-
Masyw Mongun-Tajgi pokrywają lodowce o łącznej powierzchni 44 km². (fot K.S.)
-
Wejście nie jest trudne, najprostsze drogi wejściowe na górę są wyceniane na 1B w skali rosyjskiej. Od południa Rosjanie dokonali także (pseudo)wyczynu wjeżdżając na szczyt samochodami.
-
Stosunkowo łagodnym lodowcem bez szczelin dochodzimy do lodowej kopuły szczytowej.
-
Widać stąd jezioro Khindiktig-Khol oraz drugie mniejsze jezioro Dzhulu-Khol (Джулукуль) po prawej. Jezioro Dzhulu-Khol położone jest już na terenie Ałtaju a jego nazwa znaczy „letnie jezioro”
-
Dla Tuwińców góra jest świętym miejscem i nie należy bez powodu niepokoić duchów gór. Na szczycie znajduje się „owo” z ofiarami od zdobywców. Niestety ale duchy nie pozwoliły nam zdobyć góry tym razem. Po dojściu na wysokość około 3600 m musimy zawrócić z powodu zbliżającej się burzy.
-
Widać opad śniegu w dolinie Mugur.
-
Kiedy schodzimy na dół pogoda poprawia się i opady przechodzą dalej.
-
Na jałowych kamienistych stokach spotykamy chryzantemę z gatunku Dendrathema sinuatum będącą ałtajskim endemitem. Ilość gatunków roślin endemicznych w tym rejonie przewyższa 14%.
-
Biwak na stokach Mongun-Tajgi.
-
Schodzimy do doliny mijając kolejne jeziorka.
-
Na zboczach pasma Cagan-Szybetu po przeciwnej stronie doliny można zaobserwować ciekawe formy rzeźby terenu związane z ruchami masowymi – gigantycznymi spływami gruzowymi.
-
Po dojściu do samochodu zostajemy ugoszczeni przez pilnujących nam auta Tuwińców. Tuwińcy to podobnie jak Ałtajczycy naród turecki. Prowadzą półosiadły tryb życia i mieszkają w jurtach (w tej części kraju). Tuwa ma powierzchnię równą ponad połowie powierzchni Polski a liczba ludności wynosi jedynie 300 tyś. Jest jedną z niewielu republik Federacji Rosyjskiej gdzie ludność rdzenna przeważa (77%). (fot K.S.)
-
Okazało się że ta sympatyczna rodzina mieszkała niegdyś w mieście ale kiedy odziedziczyli po zmarłej matce stado i jurtę przenieśli się tutaj. Na zimę schodzą nieco niżej do granicy z Mongolią. Hodują głównie jaki i owce.
-
Dzieciaki były tam na „wakacjach” które właśnie się kończyły i miały wracać do rodziny do miasta. Chłopaki popisywały się przed nami jazdą na koniach.
-
Z jednym z chłopców wybrałem się do pobliskiego lasku modrzewiowego na grzyby. Wróciłem z menażką maślaków. Dodatkowo pokazywał mi inne rośliny które są przez nich wykorzystywane. Na przykład żywica modrzewiowa jako guma do żucia, chociaż przyznać muszę że nie przypadła mi do gustu.
-
Kolejnego dnia jedziemy dalej na wschód. Oglądamy masyw Mongun-Tajgi pokrytym świeżym śniegiem.
-
Z perspektywy widać jak rozległa jest pokrywa lodowa na szczycie. Dolina rzeki Kargy którą jedziemy bogata jest w stanowiska archeologiczne, głównie kurhany. Istniejące w tym rejonie „kamienne baby” czyli antropomorficzne posągi stawiane na grobach w okresie tureckim zostały w większości wywiezione do muzeów.
-
Pojawiły się za to nowe posągi :). Betonowe świstaki syberyjskie czyli tabargany (bobaki) za miejscowością Mugur-Aksy. Mugur-Aksy jest stolicą kożuunu (rejonu) mongun-tajgińskiego który zamieszkuje ok. 5700 osób w tym ponad 4 tyś w samej miejscowości.
-
Jedziemy przez strefę przygraniczną więc za radą spotkanych w wiosce pograniczników zgłaszamy się na mijanym przez nas posterunku. Atmosfera jest miła i gościnna ale po telefonach do zwierzchnictwa okazuje się że jako „inostrańcy” powinniśmy wcześniej załatwiać zezwolenia. Na szczęście wszystko kończy się dobrze i po wypisaniu długich protokołów zostajemy pożegnani i możemy jechać dalej. Przypomnę że w tym czasie trwa wojna w Osetii południowej(!). Przez przełęcz Koge-Dawa przejeżdżamy w dolinę rzeki Barlyk.
-
Jedziemy szutrową drogą łączącą Mugur-Aksy z miejscowością Handagajty wzdłuż granicy mongolskiej. Na jednej z przełęczy mijamy buddyjską stupę (suburgan). Tuwińcy są wyznawcami buddyzmu tybetańskiego, zachował się tu także przeżywający ostatnio ponowny rozkwit szamanizm.
-
Tymi grzbietami biegnie granica z Mongolią. Mieszkańcy Tuwy cieszą się wątpliwą sławą złodziei bydła. Często przekradają się do Mongolii lub Ałtaju porywając stada krów, jaków lub koni. Dochodzi również do wypadków z użyciem broni. Stanowi to poważny problem w przygranicznych rejonach. (fot K.S.)
-
Przejeżdżamy malownicze pasmo gór Tannu-Oła i jedziemy w kierunku stolicy Tuwy – Kyzyłu. Ciekawostką jest istnienie w okresie pomiędzy rokiem 1921 a 1944 niepodległej (tylko formalnie) Tuwińskiej Republiki Ludowej. Państwo to zostało w końcu wchłonięte przez ZSRR. Wydane w tym okresie znaczki pocztowe państwa Tannu Tuwa są dzisiaj poszukiwanym rarytasem na rynku filatelistycznym.
-
Tuwa leżąca w geograficznym centrum Azji nazywana jest czasem „Małym Tybetem” i stanowi niesamowitą mieszankę krajobrazów i kultur. Na południu i centrum, na stepach i półpustyniach, spotkać można koczowników w jurtach i wielbłądy, natomiast niewiele dalej na północny wschód w porośniętych gęstą tajgą dorzeczach Jenisieju spotkać można hodowców reniferów. Tuwa stanowi także, podobnie jak pobliski Ałtaj i Chakasja ważne miejsce dla staroobrzędowców (odłam Kościoła Prawosławnego), którzy uciekając przed prześladowaniami osiedlali się w niedostępnych zakątkach tajgi.
-
Odwiedzając Kyzył chcemy zwiedzić Muzeum Narodowe które niestety okazuje się zamknięte. Na osłodę kupujemy na ulicznym straganie (co nie jest łatwe) płytę Huun-Huur-Tu chyba najbardziej znanego na całym świecie zespołu Azjatyckiego a tym bardziej Tuwińskiego. Muzycy tej grupy posługują się charakterystyczną dla tego regionu techniką śpiewu gardłowego (chöömej). Dalej jedziemy na północ w stronę Chakasji drogą M54 „Jenisiej”, która prowadzi początkowo przez rozległy pagórkowaty step kotliny Tuwińskiej. (fot K.S.)
-
Jadąc na północ przejeżdżamy przez pasmo Sajanów zachodnich. Miałem ochotę na krótki wypad w góry Ergaki, charakteryzujące się wspaniałymi formami wyerodowanego przez lodowce monolitycznego granitu, ale pogoda była bardzo kiepska więc zdecydowaliśmy się jechać w stronę Bajkału. Na zdjęciu krótka przerwa nad jeziorem Ojskim.
-
Na północ od Sajanów wjeżdżamy do Chakasji. Chakaskie stepy były zamieszkane od tysięcy lat i stanowią praojczyznę Kirgizów, kolejnego ludu turkojęzycznego. Obszar ten pełen jest zabytków archeologicznych: kurhanów, petroglifów czy „kamiennych bab”. Bardzo charakterystyczne dla stepów chakasji są kamienne płyty wkopane pionowo wokoło kurhanów. Takie kamienne megalityczne kręgi mijamy przy trasie w stronę Krasnojarska. (fot K.S.)
-
Kolejny biwak. Niestety nie zatrzymujemy się na dłużej w Chakasji chociaż na pewno warto poświęcić na zwiedzanie tej niedocenianej turystycznie republiki nie jeden tydzień. (fot K.S.)
-
Tak wygląda główna federalna trasa M53 „Sybir” na odcinku pomiędzy Krasnojarskiem a Irkuckiem. Na szczęście tylko na niektórych odcinkach. Żeby nie zgubić trasy wystarczyło obserwować czy z przeciwnej strony jadą japońskie fury „przeganiane” na zachód z Władywostoku.
-
Dotarcie nad Bajkał zajęło nam parę dni. Codziennie stawaliśmy na biwak nad gazociągiem równoległym do trasy.
-
W Irkucku zwiedzamy centrum i muzeum krajoznawcze. Na zdjęciu pomnik cara Aleksandra III upamiętniający go jako założyciela budowy kolei transsyberyjskiej.
-
Jedziemy do Listwianki położonej nad brzegami Bajkału która okazuje się nieciekawym i zatłoczonym „pseudokurortem”. (fot K.S.)
-
Nie będę się rozpisywał o jeziorze które jest naj…, naj… i jeszcze raz naj… bo wszystko to można przeczytać w wikipedii ale trzeba przyznać że dopiero w „realu” Bajkał robi wrażenie. (fot K.S.)
-
Niestety w okolicach Listwianki nie ma dzikich miejsc nad Bajkałem gdzie można by dojechać autem dlatego biwakujemy w tajdze w bocznej dolince wpadającej do Angary rzeczki. Mamy czas na „wielkie pranie”.
-
Zwiedzamy skansen w Talcy. Jego centralnym eksponatem jest kozacki ostrog (drewniany fort), przeniesiony tu z zatopionego sztucznym zbiornikiem Ilimska nad Angarą. Obiekt ten był w trakcie rekonstrukcji.
-
W skansenie zobaczyć można ułus(osada) buriacki. Buriaci spokrewnieni są z Mongołami, a ponieważ zamieszkują rejony bogate w lasy ich jurty zbudowane są z drewna. Drewniane jurty mają kształt wieloboków ponieważ w kątach „czają się złe duchy”. Tradycyjną religią Buriatów jest szamanizm.
-
W lasku zrekonstruowane są między innymi ewenkijski czum (namiot) kryty korą i spiżarnia nazywana „łabaz”.
-
Jedziemy dalej na południowo-zachodni kraniec Bajkału szosą M55 w stronę Ułan Ude. (fot K.S.)
-
Widok na Kułtuk i Sludiankę.
-
zwiedzamy prywatne Muzeum Mineralogiczne W.A Zigałowa w którym zgromadzono ponad 10 000 eksponatów minerałów głównie z terenów byłego ZSRR. Nazwa miejscowości wywodzi się od rosyjskiego słowa „sluda” oznaczającego mikę która była tu w przeszłości wydobywana. (fot K.S.)
-
Zobaczyć tutaj można minerały znajdowane w licznych kamieniołomach i kopalniach w okolicy Sludianki, między innymi: a- rzadki lapis lazuli (lazuryt); b- apatyt; c- kryształy spinelu; c- ogromny kryształ flogopitu. (fot K.S.)
-
Po noclegu na brzegu Bajkału rano przeżywamy trzęsienie ziemi. Wstrząsy były stosunkowo silne i miały magnitudę 6,3 w skali Richtera, a my znajdowaliśmy się blisko epicentrum. Na szczęście trzęsienie nie spowodowało praktycznie żadnych poważnych strat w oklicy. Obserwujemy jak masywne słupy trakcyjne przy linii transsibu kołyszą się niczym drzewa na wietrze. Po paru dziesięciu minutach zjawia się ekipa kolejarzy przeglądając trasę w poszukiwaniu uszkodzeń. (fot K.S.)
-
Woda w Bajkale jest bardzo przejrzysta co zawdzięcza w dużej mierze małemu endemicznemu skorupiakowi Epischura baikalensis który filtruje wodę z substancji organicznych. Stanowi on 80% masy zooplanktonu. Ponad połowa gatunków fauny w jeziorze to endemity.
-
Przejrzystość wody dochodzi do 40 m głębokości a wodę można pić bez przegotowania prosto z jeziora, uważając oczywiście w rejonach gdzie są zabudowania i mogą być spuszczane ścieki. (fot K.S.)
-
Drewniane domy budowane na Syberii mają dosyć ascetyczny styl, jedynymi ozdobnikami bywają charakterystyczne rzeźbione okiennice.
-
Odwiedzamy Ułan Ude gdzie zwiedzamy muzeum regionalne i oglądamy największą na świecie głowę Lenina, nieoficjalny symbol miasta. Głowa ma 7,7 m wysokości a szerokość 4,5 m i jest pusta w środku co jak można podejrzewać zostało skopiowane z oryginału.
-
Na południe od Ułan Ude zatrzymujemy się przy Dacanie Iwołgińskim. centrum buddyzmu Federacji Rosyjskiej. Dacan ten jest stosunkowo młody bo powstał po II wojnie światowej. Jest to siedziba głowy rosyjskiego lamaizmu Chombo-lamy. Na zdjęciu świątynia – grobowiec Chambo-lamy Igitelowa.
-
Przykłady zdobień na ścianach świątyń.
-
Czogcen-dugan główna świątynia dacanu.
-
Przy wszystkich klasztorach jakie zwiedzaliśmy w Rosji i Mongolii spotykaliśmy bardzo przyjacielskie psy :).
-
Jedziemy przez Buriację w stronę granicy Rosyjsko – Mongolskiej w Kiachcie i w krajobrazie zaczynają pojawiać się stepy i lasostepy. Na nocleg zatrzymujemy się w niewielkim lasku.
-
Nasz biwak nawiedza stado byków patrzących na nas spod byka. Na szczęście nie doszło do żadnych rozrób i byki poszły sobie dalej. (fot K.S.)
-
Wieczorem odwiedza nas jeszcze pasterz pytając się czy nie widzieliśmy może jego siedmiu wielbłądów. Nie bardzo wierzyliśmy mu w te zagubione wielbłądy ale rano okazało się że „zguby” spokojnie dryfowały przez step w stronę domu. My zaś podryfowaliśmy w stronę przejścia granicznego z Mongolią
Disqus Comments